Profesjonalne podejście do uprawianej aktywności fizycznej wymaga szczegółowej wiedzy, doświadczenia oraz planu działania. Te czynniki pozwalają zmaksymalizować korzyści płynące z wysiłku oraz obniżyć do racjonalnego minimum ewentualne niebezpieczeństwa. To, że każdy rodzaj wysiłku wymaga innego podejścia jest faktem dość powszechnie znanym, lecz jak wynika z naszych obserwacji nie do końca rozumianym i co gorsza nie jest w wielu przypadkach.

W tym artykule pod lupę weźmiemy kolarstwo, jaka jest fizjologia w tym rodzaju sportu, natomiast w kolejnej części powiemy sobie o przygotowaniu do takiego treningu: jakie podejście dietetyczne i suplementacyjne jest w nim odpowiednie oraz jak zmaksymalizować pozytywne efekty płynące z tej aktywności.

Kolarstwo - żywienie

Fizjologia kolarstwa

Podczas długotrwałego wysiłku, którym bezapelacyjnie jest kolarstwo, nasz organizm robi wszystko, aby wytrzymać jak najdłużej podczas wzmożonej pracy mięśni. Dlatego też wykonuje szereg czynności, aby podołać temu zadaniu. Pierwszym krokiem jest zaangażowanie włókien  typu I.

To czerwone włókna, posiadające metabolizm tlenowy i powolną prędkość skurczu jednak są bardzo odporne na zmęczenie. Siła skurczu jaką wykazują te mięśnie jest niewielka, a jej narastanie powolne.

Do typu II A należą włókna pośrednie, o dużej prędkości skurczu, posiadające metabolizm oksydacyjno-glikolityczny, wykazujące odporność na zmęczenie. Wykazują średnie natężenie wartości siły i szybkości skurczu. To właśnie te dwa typy włókien mięśniowych grają pierwsze skrzypce podczas jazdy na rowerze

Przemiany energetyczne w mięśniu kolarza

Tuż po rozpoczęciu aktywności (około 5 minut) organizm zaczyna zaczynać nastawiać się na produkcję energii. Można to zaobserwować poprzez gwałtowny pik krzywej spalania tłuszczy w mięśniu poprzecznie prążkowanym.

Następnie po łącznie 12 minutach intensywnej pracy włókien mięśniowych, nasz ustrój przełącza się na tlenową pracę (charakterystyka włókien zaangażowanych w ten wysiłek). Jest to czysta ekonomia, najpierw organizm “myśli”, iż jest to okazyjny, krótki wysiłek i dlatego korzysta najpierw z zapasów tłuszczy, aby oszczędzić bardziej wartościowe pokłady glukozy i glikogenu.

Tutaj ważnym aspektem jest doświadczenie lub inaczej staż kolarza. U czołowych zawodników przemiany tlenowe są wspomagane przez beztlenowe, czyli porównując do samochodów “są hybrydami”, co pozwala na bardziej ekonomiczną jazdę. Organizm nowicjusza opiera swój metabolizm na spalaniu glukozy i glikogenu, co skutkuję zmniejszonym “zasięgiem” i typowym uczuciem “nóg z waty”.

Po 19 minutach jazdy mamy praktycznie wyłączne skurcze mięśni szkieletowych. Następuje bardzo intensywne spalanie glukozy i rozpad glikogenu. Gdy tempo jest na tyle intensywne, iż wyczerpiemy zapasy cukrów, znów przechodzimy na spalanie tłuszczy i zachodzi zjawisko tzw. “odcięcia prądu” - nasze tempo zwalnia.

 

Wielu kolarzy, w tym nawet bardzo doświadczonych popełnia kardynalny błąd podczas przygotowywania się do sezonu, mianowicie spożywają oni zbyt mało kalorii. Przez co nie są w stanie zmagazynować odpowiedniej ilości energii pod postacią glikogenu, aby osiągnąć swój wymarzony czas.

Ciąg dalszy nastąpi… ;)

 

______________________

Autor: Tomasz Domoradzki