Witamina D3
Witamina D jest związkiem niezwykle oryginalnym, prowokującym do licznych dyskusji, także o ściśle naukowym charakterze. Ten steroidowy hormon, bo faktycznie nim jest, z niezbędnym wsparciem promieni słonecznych możemy wyprodukować sami. (wytwarzając go z cholesterolu) I chociaż mowa tu o jedynym tylko warunku, to właśnie on stoi u przyczyn zjawiska, w wyniku którego, w kategorii suplementacji witaminowej, poruszamy w tej chwili jeden z najpopularniejszych tematów ostatnich lat. Tradycyjnie już chodzi przecież o kolejną z tzw. chorób cywilizacyjnych, do których śmiało dopisujemy właśnie niedobór witaminy D. Ponieważ zbliża się zima, nadszedł czas na alarm.
Czemu tak bardzo potrzebujemy witaminy D?
Powodów jest naprawdę wiele. Przede wszystkim ma ona elementarne znaczenie z punktu widzenia zarządzania gospodarką wapniowo-fosforanową. Zdrowe i mocne kości to domena właśnie witaminy D. Jej niedobór wiąże się z realnym ryzykiem wystąpienia osteoporozy, w następstwie zaburzeń wchłaniania wapnia. Zagrożeń jest niestety więcej. Na skutek rozchwiania pracy trzustki produkcja insuliny także staje się problemem, co może doprowadzić nawet do cukrzycy. Zwiększa się równocześnie ryzyko wystąpienia objawów depresji i schizofrenii, (duże znaczenie dla układu nerwowego i regeneracji neuronów) a na skutek dalszych zmian metabolicznych, niekontrolowanego przybierania na masie. Otyłość utrudnia dodatkowo absorpcję witaminy D, co oczywiście nie stawia nas w lepszej sytuacji. Powyższe, niezwiązane ze sobą pozornie przykłady udowadniają, jak szeroką aktywnością w naszym organizmie wykazuje się omawiany hormon. Nie zlekceważmy więc tego problemu, pamiętając, że już objawiony chroniczny jego niedobór bardzo trudno uzupełnić.
Warto suplementować witaminę D profilaktycznie.
Grupę dzielimy na witaminy D1, D2 i D3. Pierwszą znajdziemy w rybim tranie, drugą w roślinach, witamina D3 powstaje w skórze ludzi i zwierząt i to przede wszystkim ona, z uwagi na swoją wysoką bioprzyswajalność, nas interesuje. Właśnie po nią sięgniemy, decydując się na suplementację diety, a będziemy wówczas celować w dzienną dawkę pomiędzy 700 i 2000 IU. Pamiętajmy, że cały czas mamy do czynienia z witaminą rozpuszczalną w tłuszczach, i że z nimi należy ją przyjmować. Np. do obiadu.
Uwzględnienie ryb w jadłospisie również może okazać się rozwiązaniem skutecznym. Problemem zostają ich ilość i charakter. Chodzi o tłuste ryby morskie, takie jak łosoś, czy śledź. Spożywanie ich trzy razy w tygodniu, w porcjach liczących 300 g umożliwi nam odrobienie deficytu witaminy D. Nie jest to jednak mało. Jedząc ryby tak często, warto brać pod uwagę ich jakość i pochodzenie. W takim wypadku jednak koszt naszej diety drastycznie wzrasta, co większość osób również uzna za poważną barierę.
O ile jednak nad sposobami suplementacji tą witaminą zastanawiamy się intensywnie, (głównie dlatego, że źródeł jej mamy do dyspozycji niewiele) sama tego potrzeba kwestionowana jest coraz rzadziej. Uniknięcie omawianych w tym artykule problemów wymaga od nas świadomych, przemyślanych działań, analizy swojej diety i nawyków, w efekcie - wyciągnięcia trzeźwych wniosków. Nasz tryb życia stał się naszym wrogiem i trzeba temu przeciwdzialać.