Najlepiej przebadana substancja w sporcie – w ten sposób należy rozpocząć artykuł na temat kreatyny. Okazuje się jednak, że to wciąż za mało. Spekulacje w zakresie teoretycznej szkodliwości tego aminokwasu trwają, tworząc dookoła niego niezasłużoną atmosferę kontrowersji. Chociaż ilość przeprowadzonych na kreatynie badań przytłacza, do tej pory nie otrzymaliśmy poważnego dowodu związanego z jej niebezpiecznym dla zdrowia charakterem. Skupmy się teraz na faktach.


Kreatyna działa.


Dokładnie wiemy jak. Być może sama już jej skuteczność stanowi dobrą pożywkę dla aktywnych sceptyków. Wszystko w końcu, wydawałoby się, ma swoją cenę. Ustalmy więc jedno. Kreatyna nie jest dla nas z biologicznego punktu widzenia intruzem, ale związkiem którego zdecydowanie potrzebujemy.

Organizm produkuje ją endogennie, realizując w ten sposób aż połowę ogólnego zapotrzebowania. (reszta pochodzić powinna z diety, a najwięcej znajdziemy jej w dziczyźnie, czerwonym mięsie i rybach) 95% kreatyny docelowo trafia do mięśni. Jedynym założeniem suplementacji jest w takim wypadku bezpieczne podbicie współczynnika zawartości kreatyny w mięśniach.


Siła w proszku?

Monohydrat kreatyny (przy tradycyjnych dawkach 5-10 g) gwarantuje bioprzyswajalność na poziomie 99%. Można zaryzykować stwierdzenie, że został on wręcz stworzony do suplementowania. Dodatek węglowodanów z kolei, poprzez prowokowany wyrzut insuliny, pomaga w skutecznym gromadzeniu tego aminokwasu w mięśniach – w relacji 1:2 pomiędzy kreatyną wolną, a fosfokreatyną.

W założeniach bardzo przypomina to nakręcanie mechanizmu sprężynowego, jako że oba te procesy dotyczą kumulowania potencjału energetycznego. O ile przykładowa sprężyna faktycznie posiada zdolność gromadzenia energii potencjalnej, fosfokreatynę organizm wykorzysta przy produkcji ATP, reagując w taki sposób na bodziec wysiłku fizycznego o wysokiej intensywności.


Wielka moc to wielka odpowiedzialność.


Wróćmy jednak do tematu zdrowia i bezpieczeństwa. Kreatyna jest aminokwasem bardzo aktywnym i już sam ten fakt wystarczy, aby zachować konieczną ostrożność. O ile w wypadku osób zdrowych zagrożeń na horyzoncie nie widać, (odpowiedzialne dawkowanie według zaleceń zawieramy tutaj w domyśle) o tyle sytuacja związana z niektórymi schorzeniami może wygląda inaczej. Wszelkie plany dotyczące suplementacji należy konsultować wówczas ze swoim lekarzem.

Z drugiej strony taki krok może przynieść zupełnie pozytywne rezultaty, i to właśnie w kontekście przypadłości. Istnieją kliniczne badania dowodzące pozytywnego wpływu kreatyny przy kuracjach skierowanych przeciwko chorobom takim, jak np. Zespół Parkinsona, czy Alzheimer. Odegrała ona także istotną rolę w redukcji zbyt wysokiego poziomu trójglicerydów u mężczyzn i kobiet, a także homocysteiny, kojarzonej szeroko z chorobami serca. To właśnie takie informacje najczęściej odnajdziemy decydując się na eksplorację źródeł.


Dobra kreatyna - czy warto suplementować?

Wnioski? Pozostawiamy czytelnikom, ze swojej strony polecając kreatynę jako środek skuteczny, bezpieczny i tak naprawdę bardzo tani. (a podobno zestawienie tych cech w naturze nie występuje) Odnosząc się jednak do nadrzędnej wymowy tekstu, szczególnie namawiamy do samodzielnego weryfikowania wiedzy. Zwłaszcza w odniesieniu do dobrze opisanych badań.