Osobiście bardzo cieszę się z faktu, że ostatnimi czasy ludzie zaczęli mocniej interesować się genetyką. Niektórzy powiedzą, że genetyka definiuje wszystko, że jesteśmy od niej uzależnieni. Jest to połowiczna prawda. Lubię określenie, iż kod genetyczny jest językiem przyrody, niektórzy zwykli mawiać, iż jest to język Boga, niech każdy oceni to sam. Tym niemniej jest to fenomen niezwykły, przepiękny i niebezpieczny zarazem. Tekst ten będzie preludium do serii artykułów o tematyce najbliższej temu czym się na co dzień zajmuję, czyli szeroko pojętej genetyce oraz biologii molekularnej w kontekście treningu, mięśni szkieletowych, tkanki tłuszczowej etc. Zaczynamy!

Gen - władca, czy sługa?

W dobie badań i diagnostyki molekularnej coraz więcej słyszymy i stykamy się z pojęciem genu. To co kiedyś określane było mianem “jednostki dziedzicznej lub dziedziczenia”, dzisiaj jest czymś co dość mocno ewoluowało, nie pod kątem biologicznym (nie mówię tutaj o spontanicznych zmianach w kodzie genetycznym - mutacji), bardziej pochylam się nad podejściem społeczeństwa do tej wiedzy. Obecne wiemy naprawdę dużo, a nie wiemy jeszcze więcej na temat genu. Wiemy, iż gen jest podstawowym nośnikiem informacji genetycznej, czyli tego w jaki sposób wyglądamy i funkcjonujemy.

Spotkałem się wielokrotnie z określeniem “ten/ta to ma dopiero genetykę”, o co w tym chodzi? Tak naprawdę o wszystko i o nic. Trzeba pamiętać, iż na biliony par zasad, które budują nasz cały genom, tylko 1% decyduje o tym jak będą zbudowane białka. Dlatego, osobiście nie uznaję popularnej para naukowej teorii, że gen jest władcą wszystkiego. Jest jedynie posłannikiem lub matrycą, opisem tego co ma powstać. A w naszym organizmie jest jak na budowie, to co jest w planach, prawie zawsze ulega rearanżacji podczas procesu tworzenia. Genetyka mięśni nie odbiega od tego znacząco, każdy z Nas ma te same geny, w podobnej ilości, lecz jedynie pojedyncze zmiany w nukleotydach (ang. Single Nucleotide Polymorphism - polimorfizmy pojedynczego nukleotydu) mogą pomagać nam lub utrudniać bezpośrednio nasze, treningowe zmagania, ale o tym później.

W takim razie co od nas zależy, a co nie?

Jak wspomniałem wcześniej dużo wiemy i nie wiemy na temat działania genów. Wiemy na pewno, iż zapisana w sekwencji nukleotydowej jest informacja o budowie białek, które nas tworzą i sprawiają, iż funkcjonujemy. Nie mamy również wpływu na to co otrzymaliśmy od rodziców, znaczy jaki zestaw genów, a dokładniej jaką konkretną informację posiadają. Objaśniając, to, że jesteśmy wysocy, niscy, posiadamy taki a nie inny kolor włosów lub oczu jest fluktuacją polimorfizmów w obrębie genu (takich pojedynczych literówek w kodzie genetycznym) i jak te geny ulegają odczytaniu i jak białko po literówce działa (jak dokładnie będzie ona na nie wpływać). Dlatego też na siłowni są osoby, które mają pod górkę lub z górki. Nie ma się co przejmować, jest to kilkuprocentowa różnica (jednak patrząc na Ronniego Colemana, posiadającego mutację w genie kodującym miostatynę - które hamuje wzrost mięśni, można pomyśleć, że te kilka procent to konkretne kilka procent!). Wszystko jednak można dopracować i wystarczy odpowiednie nastawienie,a aby genetyka mięśni była po naszej stronie.

Jak oszukać geny?

Genetyka mięśni jest bardzo plastyczna i ogólnie całe to zjawisko jest bardzo plastyczne poprzez to, że jest wieloetapowe i rozłożone na kilka procesów, które są nadzorowane przez elementy, których działanie możemy modyfikować we własnym zakresie. Oczywiście my sami mamy bezpośredni wpływ może nie na same geny (ponieważ ich sekwencja jest trudna do bezpośredniej zmiany), lecz możemy kontrolować w jakimś stopniu ich działanie. Jak? Proste, dbając o siebie i ciężko pracując. Istnieje wiele produktów spożywczych, które w mogą modyfikować ekspresję genów na zasadzie aktywacji konkretnych ścieżek sygnałowych w mięśniu, tak aby on szybciej i efektywniej rósł. Dajmy na to leucynę, budowa tego aminokwasu i jego ilość wpływa na ścieżkę sygnałową mTOR w miocytach. Duża ilość tego aminokwasu powoduje aktywację tej ścieżki, powodując podwyższone wyrażanie genów odpowiedzialnych za wzrost i dojrzewanie włókien mięśniowych. Można również posłużyć się epigenetyką! MikroRNA uwalniane z mięśni, np.: podczas treningu siłowego o odpowiednim natężeniu będzie zmieniało ekspresję genów, powodując hamowanie ekspresji genów, które doprowadzają do obniżenia wzrostu mięśni (taki hamulec, hamulca). Podsumowując, nie możemy w bezpośredni sposób zdefiniować udziału genów w tym jak szybko i efektywnie osiągamy swoje cele, najwięcej zależy od nas samych!

___________________

Autor: Tomasz Domoradzki